O nadmiarze kontynuacji

Czasami nawet najlepszy film można całkowicie zepsuć, jeśli jego twórcy nie wiedzą, kiedy należy zejść już ze sceny – a raczej z ekranu. Bardzo rzadko się zdarza, żeby kontynuacja odniosła zdaniem krytyków podobny sukces jak część pierwsza. Jednak bardzo często najważniejsze dla producentów okazują się finanse i fakt, że na seqeul ludzie pójdą niezależnie od jego jakości, bo znają już bohaterów i podobała im się pierwsza część. Niektóre z tych osób pójdą też na trzecią i czwartą część. Grono widzów wprawdzie zniechęci się jakością drugiej, ale może i tak skusi się na kolejną, zachęcone promocyjną akcją dystrybutora. Zawsze można przecież rozreklamować odgrzewaną fabułę w taki sposób, żeby wydawała się czymś nowym. A jeśli ktoś już zapłacił za bilet, to jego strata, kiedy odkryje, że dał się namówić na koszmarną filmową papkę, która nie ma nic wspólnego z bardzo dobrym początkiem danej serii. Zdarza się oczywiście, że powstają bardzo udane kontynuacje, ale dotyczy to jedynie przemyślanych projektów albo filmów wręcz stworzonych do seryjności, jaki historie superbohaterów oparte głównie na komiksach. Nawet w wypadku sensacyjnych filmów trzeba jednak pamiętać, że formuła kiedyś się wyczerpie i warto zrezygnować, zanim ten moment nastąpi i każdy widz będzie w stanie ten fakt dostrzec.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.