Zaangażowanie się mediów w życie wielkiego sportu coraz częściej zaczyna wykraczać poza klasyczne stawanie do przetargu o prawa do transmisji konkretnej ligi sportowej. Przez większość czasu telewizje po prostu płaciły za prawo do samodzielnego prowadzenia relacji z jakiś popularnych zawodów, by następnie samemu naliczać opłaty innym podmiotom za korzystanie z przekazu wizualnego albo odsprzedając reklamodawcom czas antenowy i zachowując cały zysk z tego tylko dla siebie. Dzisiaj jednak federacje zaczynają same doceniać, że powtórki i zbliżenia pokazywane niejednokrotnie przez realizatorów przekazu wideo zaraz po zaistnieniu spornej sytuacji i stopniowo proszą staje telewizyjne o to, by te bardziej zaangażowały się w tworzenie standardów powtórek umożliwiających tzw. wideo-weryfikację. W bardzo dynamicznych sportach jak siatkówka czasami milimetry decydują o zaliczeniu konkretnego punktu danej drużynie a jeden punkt czasami w decydującej fazie meczu decyduje o ostatecznej kolejności na podium. Nie inaczej jest w tenisie. Nowoczesne kamery rozlokowane przez operatora telewizyjnego w kilkunastu kluczowych miejscach na obiekcie pozwalają na nagranie boiska z tak wielu punktów, że zweryfikowanie autu albo faulu i wyświetlenie powtórki z przybliżeniem na telebimie zajmuje tylko krótką chwilę.