Wojna przeglądarek jako pożyteczna rywalizacja

Pierwsza przeglądarka internetowa powstała w roku 1990 przez człowieka, który nazywał się Tim Berners-Lee. Potem zaczęły pojawiać się inne i wszystkie były praktycznie na jednym poziomie popularności. Odkąd pojawiły się jednak Netscape Navigator 4 i Internet Explorer 4 obie zaczęły ze sobą ostrą rywalizację, którą w świecie komputerowym, nazywa się wojną przeglądarek numer jeden. Wygrał ją Microsoft wrzucając na rynek Internet Explorer 5. Był to koniec lat dziewięćdziesiątych. Kolejna, druga wojna zaczęła się mniej więcej w 2002 roku. Spowodowało ją wejście przeglądarki Mozilla Suite 1.0. Walka trwa do dziś. Biorą w niej udział oprócz Mozilli i Explorera, także Google Chrome, Mozilla Firefox i kilka innych, które mają wysokie standardy W3C. Jednak ta wojna nie jest, aż tak silna jaką była pierwsza. Dla wszystkich tworzących przeglądarki w tej chwili chodzi o przestrzeganie określonych standardów i o to, by przestał istnieć monopol, co w sumie się udaje. Jest to podejście dobre, tak dla webaisterów, jak i zwykłego człowieka, korzystającego z sieci. Zdrowa konkurencja sprawia, że mamy coraz lepsze możliwości, a brak monopolu pozwala każdemu na wolny wybór w podjęciu decyzji, która przeglądarka, komu pasuje. Dlatego, chociaż samo słowo wojna jest skojarzeniem często negatywnym, w tym przypadku mamy do czynienia z pożyteczną rywalizacją.